wtorek, 1 marca 2016

Deadpool vol.2 : Łowca dusz. - Recenzja komiksu



O ile przy omawianiu poprzedniej pozycji serii "Marvel Now!", czyli "Deadpool: Martwi prezydenci" miałem spore obiekcje co do samego konceptu zaplecza historii, tak w "Łowca Dusz" jestem po prostu geekowsko całkowicie spełniony. 
Deadpool powraca w kontynuacji wydarzeń z pierwszego tomu i robi to nie tylko z charakterystycznym dla siebie poczuciem humoru, ale też coraz odważniej poruszając bardzo poważne tematy tragizmu swojej postaci. 

1. Z diabłem pakty - licha sprawa. 


Komiks rozpoczyna nam... żart. Kilka stron stylizowanych na kanwę komiksów z lat 60tych ze świata Marvela, w których wydarzenia są przekoloryzowane a do tego mocno gloryfikujące protagonistę. Szybko można się zorientować, że jest to zabawny sposób na małą retrospekcję i wprowadzenie do wydarzeń z przeszłości w taki sposób, w jaki opowiedziałby nam to sam Wade Wilson. Tam właśnie poznajemy naszego antagonistę - Vortisa, demona na usługach samego Mephista, króla piekła. Vortis zbiera dusze dla diabła za pomocą paktów.
Tak, fani "Supernatural" mogą tutaj czujnie zastrzyc uszami, gdyż wygląda to bardzo podobnie. Korzyści i zdolności, które otrzymują śmiertelnicy w zamian za swoje dusze nie przekładają się na konsekwencje z prostych haczyków wynikających z podpisanej umowy. Tak właśnie Vortis wyręcza się czyimiś rękami by danego delikwenta ukatrupić i zabrać jego duszę nieco wcześniej.
Takim kolesiem "od czarnej roboty" staje się pewnego razu nasz kochany Deadpool, który jednak jeszcze sprytniej obchodzi kruczki umowy, a sam Vortis zostaje ukarany przez Mephista.

2. Agentko Preston - precz!


Tutaj przechodzimy do głównej fabuły, gdzie postamy się uniknąć spoilerów, lekko ją tylko nakreślając. Zaraz po wydarzeniach z "Martwych Prezydentów" stajemy przed zadaniem - wyrzucić agentkę Preston z głowy Deadpoola, który na swój pokrętny sposób zaprzyjaźnij się i z nią i nieudanym magiem Michealem i ...pewnym duchem. 
Do tego wszystkiego powraca postać Vortisa, który szantażujac Deadpoola znów robi z niego chłopca na posyłki. 
Nasi bohaterowie zatem stają przed trudnym zadaniem pomocy przyjaciółce, obrony przed sługą piekła oraz przechytrzeniem jego samego. Prostolinijność w działaniu i rozumowaniu Wade'a nie wydaje się ułatwiać całej sprawy.

Muszę przyznać, że cały ten zarys fabularny sprawdza się o niebo lepiej niż w poprzednim tomie, dając pole do rozwoju głównych postaci, a nawet znajduje miejsce dla całej masy bardzo barwnych cameo. 
Oto na jakiś czas na kartach komiksu zagoszczą Spiderman, Luke Cage, Jessica Jones czy nawet Daredevil. To niesamowite, że w tak krótkich chwilach, kiedy ich widzimy, autorom udało się poprawnie oddać ich postaci oraz zrobić apetytu na każdą z nich! 

3. To wszystko działa! Żart i powaga.


Tak, powtórzę to raz jeszcze. Cały ten komiks działa. Zarówno żarty - których pełno, akcja, występy gościnne czy chwile poważne. To co daje się mocno odczuć to to, jak Deadpool mimo często dobrych zamiarów jest nielubiany przez innych "superbohaterów". Spiderman go po prostu nienawidzi, Daredevil się nim brzydzi. T.A.R.C.Z.A. uważa go za zło koniecznie i robi w konia, a Avengers nie uznaje za bohatera (może i słusznie?). Odniosłem wrażenie, że jako takie ambiwalentne uczucia wobec niego miała Jessica Jones, co też dobrze ukazuje jej charakter.
Decyzje podejmowane przez Wade'a są decyzjami kontrowersyjnymi, skrajnymi. Jednak to co ciężko dostrzec, to fakt, że ciężko podejmować słuszniejsze na jego miejscu. Deadpool ewidentnie ma ciągłego pecha i gdyby nie żarciki maskujące jego paskudne życie byłby postacią tragiczną niczym Adaś Miauczyński w serii filmów Kotarskiego. 
To o czym mówię zresztą daje się mocno odczuć pod koniec komiksu, co bardzo pozytywnie wpływa na emocje związane z lekturą. Oto co chwile miałem okazje do parskania ze śmiechu na przemian z dosyć głębokimi i refleksyjnymi myślami - szczególnie jak na "komiks o superbohaterach", który notabene ma u większości społeczeństwa z góry przegraną pozycję. 

4. Zatem... warto?


Egmont szykuję dla Polskich czytelników naszą rodzimą wersję, ja jednak zaopatrzyłem się w wersję prosto z USA - co niestety pociągnęło za sobą zdecydowanie większe koszty. Zarówno wysyłka jak i cena komiksu przewyższa ponad dwukrotnie wartość polskiego wydania. Z tego powodu polecałbym jednak poczekać - szczególnie iż cały komiks po półtorej godziny spokojnej lektury idzie skończyć. 
"Łowca Dusz" podobał mi się dużo bardziej niż "Martwi prezydenci", a tych przecież oceniłem pozytywnie. Co ciekawe wszelkie słuchy donoszą, że "Deadpool vol.3", który już mnie płynie (bądź leci) jest jeszcze wyżej ocenianą pozycją!
Zdecydowanie zachęcam wszystkich do lektury, nawet tych, którzy Marvela znają średnio, komiksy czytali w dzieciństwie, a Deadpoola znają jako Ryana Reynoldsa.
Czasy się zmieniają, superbohaterowie też.

Deadpool vol.2 : Łowca Dusz (Sould Hunter)
Ocena: 9/10
Zapraszam do studio nagrań Kraków.

Paweł "Ataman" Atamańczuk




6 komentarzy:

  1. Gdzie można kupić ten komiks ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Witam! Na amazon.com. polecam kupic od razu dwa lub trzy numery bo przesyłka kosztuje tyle co jeden numer. :)

      Usuń
    3. mozna kupic w dupie u atamanowej mamusi x)

      Usuń
  2. ataman = kutas mu do dupy skurwielowi gejowi jebanemu plastusiowi zajebanemu parchowi ruchanemu przez cyganow w odbyt kurwa kurwie chuj na imie i chuj mu na ryj CWEL!

    OdpowiedzUsuń
  3. czemu wszyscy tak obrazaja Pawla Atamanczuka? przeciez to zwykly kutasiarz ktorego ojciec jebal w dupsko i spuszczal mu sie do jego krzywej mordy :)

    OdpowiedzUsuń